fot. UCI Track

Kiedyś w „Czterdziestolatku” pojawił się słynny cytat „Kłócicie się jak Szurkowski z Szozdą”. Rzeczywistość w relacjach między kolarzami nie była dokładnie taka jak nakręcały to media. Wygląda na to, że podobnie jest w przypadku holenderskich sprinterów – Harrie Lavreysena i Jeffreya Hooglanda.

Obydwaj znakomici sprinterzy przyczynili się do tego, że Holandia zajęła drugie miejsce w klasyfikacji medalowej. Razem albo osobno wywalczyli trzy złote krążki – wspólnie w sprincie drużynowym, Jeffrey Hoogland na kilometr i Harrie Lavreysen w sprincie indywidualnym.

Holendrzy na pewno nie mogą zaliczyć do udanych końca mistrzostw. W keirinie Lavreysen i Hoogland wystartowali w finale. Wszyscy zastanawiali się, czy podobnie jak rok wcześniej zajmą dwie czołowe pozycje, ale ostatecznie żaden z nich nie zdobył medalu.

Przyczyn rzekomego konfliktu należy szukać już wcześniej. Głównym trenerem kadry sprinterskiej jest Mehdi Kordi. Jednak na mistrzostwa świata, z prośbą Harriego Lavreysena, do sztabu wrócił Hugo Haak. I ten fakt miał spowodować nieporozumienie między kolarzami. Emocje podgrzała jeszcze złość do nieudanym finale keirinu.

Ostatnio sporo zmieniło się w naszych relacjach. Myślę, że konkurencja działa. Na pierwszy plan wychodzą indywidualne ambicje. Nie obchodzi mnie to. Dzisiaj [w finale keirinu] nie interesował mnie Harrie. Skupiłem się tylko na sobie. Czy w ogóle musimy o tym rozmawiać? Myślę, że nie muszę z nim rozmawiać. Będę trenować z Mehdim i poradzę sobie

– powiedział Hoogland w wywiadzie dla NOS.

Dziennikarze NOS zapytali o tę sytuację także Harriego Lavreysena. Wypowiedź Holendra, który na mistrzostwach świata jest nie do pokonania od 2019 roku włącznie, nie wywołała aż takiej burzy.

Jestem zaskoczony tym, co powiedział Jeffrey. Nie mam pojęcia, jak to wszystko się pojawiło. Myślę, że ważne, aby to tym rozmawiać. Poprosiłem Hugo, aby pomógł mi w przygotowaniach do mistrzostw świata i nadal będziemy współpracować

– skomentował mistrz olimpijski, który w finale w Tokio pokonał swojego rodaka.

Krótko po pojawieniu się informacji o konflikcie między sprinterami otrzymaliśmy wyjaśnienie ze strony Jana van Veena, czyli głównego szkoleniowca reprezentacji Holandii, odpowiedzialnego za wszystkie konkurencje. Porozmawialiśmy z nim dziennikarze Algemeen Dagblad.

Aby odnosić sukcesy, nie muszą być najlepszymi przyjaciółmi. Trzeba dbać nie tylko o indywidualne ambicje, ale także o spójność grupy. Oni są tutaj wystarczająco długo, aby wiedzieć, jak to działa. Jestem przekonany, że uda im sie dogadać. Na pewno musimy porozmawiać o tym, ale Jeffrey powiedział to w emocjach. Powiedział mi już, że będziemy dyskutować. Teraz czas na wakacje, a potem pomyślimy o igrzyskach w Paryżu. Z Hugo Haakiem uzgodniliśmy, że będziemy współpracować do mistrzostw, a potem zobaczymy. Na pewno jego rola w przyszłości nie będzie większa niż tutaj. Żeby nie było wątpliwości – Mehdi pozostaje głównym trenerem reprezentacji

– powiedział van Veen dla AD.

Wygląda na to, że nieporozumienie między dwoma najlepszymi holenderskimi sprinterami zakończy się szybciej niż zaczęło. Jeffrey Hoogland był zdenerwowany po zajęciu ostatniego miejsca w keirinie. Teraz musi ochłonąć i zrozumieć decyzję swojego rodaka o skorzystaniu z pomocy przez innego trenera. Jednak nie ulega wątpliwości, że w holenderskich mediach temat konfliktu wzbudził wiele poruszenia.

źródło: AD, NOS, Wielerflits