Fot .Jan Rozmarynowski/naszosie.pl

Niszczejący od lat tor kolarski wkrótce może zyskać szansę na swoje drugie życie. Ale czy jego nowe wcielenie będzie nawiązywało do sportowej tradycji tego miejsca? Czy urzędnicy wysłuchają mieszkańców?

19 listopada 2018 roku tor kolarski „Nowe Dynasy” znajdujący się przy ulicy Podskarbińskiej w Warszawie został wpisany do gminnej ewidencji zabytków. Jest to jedyny w Polsce obiekt znajdujący się w takim rejestrze, co słusznie podkreśla jego unikatowy charakter. Razem z modernistycznym budynkiem klubowym, który w przyszłym roku będzie obchodził 80 rocznicę powstania, grochowski kompleks sportowy mógłby być okazałym świadectwem klasy polskiego kolarstwa. Póki co jest raczej powodem do wstydu.

Dziś Tor Nowe Dynasy (jego pierwotna nazwa) opanowany jest przez dziką roślinność, która przebija się przez spękaną, betonową nawierzchnię toru. Warstwa nagromadzonego przez lata potłuczonego szkła i odpadów pokrywa trybuny i powierzchnię centralną. Tylko nachylenie wirażu i wyjątkowo charakterystyczne wysięgniki opraw oświetleniowych przypominają, że znajdujemy się w miejscu o niebanalnej historii, z którym związani byli m.in. Ryszard Szurkowski, Czesław Lang, Mirosław Jurek. Niszczeje również zabytkowa hala sportowa, zaprojektowana przez wybitnych polskich architektów: Macieja Nowickiego i Zbigniewa Karpińskiego.

Fot. Tadeusz Rudzki, Wikimedia Commons, CC-BY-SA 4.0

Przyczyną dramatu tego obiektu był wieloletni spór sądowy o prawa do terenu. Klub Sportowy „Orzeł” odmówił wydania terenu miastu i wystąpił do sądu o jego zasiedzenie. Biorąc pod uwagę dynamikę cen nieruchomości w okolicy i liczbę realizowanych inwestycji mieszkaniowych, trudno się spodziewać, aby intencją klubu było utrzymanie w tym miejscu działalności sportowej. Wydawałoby się zatem, że wkrótce Orzeł będzie jedynie wspomnieniem a na jego miejscu stanie kolejne osiedle mieszkaniowe się zatem, że wkrótce Orzeł będzie jedynie wspomnieniem, a na jego miejscu stanie kolejne osiedle mieszkaniowe.

Na szczęście sprawy sądowe został rozstrzygnięte na korzyść miasta, dzięki czemu otrzymało ono prawomocny wyrok o wydanie nieruchomości. W listopadzie 2018 tor znalazł się w gminnej ewidencji zabytków, co samo w sobie jeszcze nie daje mu szczególnej ochrony, jednak odtąd uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy terenu wymagać będzie uzgodnienia z konserwatorem zabytków.

Fot. Jan Rozmarynowski /Forum

Pojawia się zatem szansa na zrealizowanie nowej wizji zagospodarowania toru kolarskiego. Choć trudno oczekiwać, że odzyska on swoją funkcję sportową i pojawią się na nim zawodnicy profesjonalni, to warto zabiegać, aby kolarskie i architektoniczne dziedzictwo Pragi-Południe zostało zachowane. Zgodnie z deklaracjami władz samorządowych teren ma utrzymać charakter sportowo-rekreacyjny, jednak pod tym pojęciem może kryć się wiele obiektów takich jak basen czy sala sportowa, których w mieście przecież nie brakuje.

Tymczasem istnieją ciekawe pomysły na urządzenie na odrestaurowanym torze otwartej przestrzeni publicznej, która stałaby się dla wszystkich miejscem rekreacji, rozrywki i wypoczynku, tak potrzebnym w tej części Warszawy. Pod wnioskiem o przeprowadzenie konsultacji społecznych w tej sprawie podpisało się ponad 1,4 tys. mieszkańców z całej Warszawy. Tych na razie dzielnicowi urzędnicy jeszcze nie zaplanowali – być może w związku z formowaniem się władz samorządowych po wyborach. Miejmy nadzieję, że proces wkrótce ruszy i będzie otwarty dla mieszkańców z całego miasta, co odpowiadałoby potencjałowi terenu i znaczeniu obiektu.

W ramach serii artykułów przybliżymy czytelnikom NaTorze.pl historię obiektu, jego unikalne wartości i wpływ na rozwój polskiego kolarstwa. Pokażemy na zagranicznych przykładach, jak z zagospodarowaniem i utrzymaniem starych welodromów poradzono sobie w innych państwach.

Piotr Cudny

Poprzedni artykułJak polscy kolarze torowi spędzają święta
Następny artykułŚwiąteczna lista rzeczy „naj” Katie Archibald
Marek Bala
Pomysłodawca, założyciel i właściciel natorze.pl oraz naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.