Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami. Przeczytajcie jak te wyjątkowe dni spędzą nasi czołowi kolarze torowi.

Adrian Tekliński: Moje tegoroczne święta zamierzam spędzić z rodziną w Pruszkowie. Do mistrzostw świata nie zostało już dużo czasu, więc i święta będą trochę mniej świąteczne pod względem jedzenia, przynajmniej tak sobie założyłem i oby się udało. W wigilijny poranek z pewnością będzie można zobaczyć mnie na torze podczas treningu. Uwielbiam te wyjątkowe dni. To okres, w którym ładuję baterie i staram się spędzać każdą chwilę z najbliższymi. Tradycyjnie w święta rodzinnie jeździmy na nartach, ale z uwagi na zaawansowaną ciąże mojej kochanej siostry, w tym roku z tego zrezygnujemy. Nie będę ściemniał, że jestem fanem karpia czy kompotu z suszu, ale szanuję tradycje. U mnie na żelaznym podium znajduje się sernik mojej mamy, kapusta z przepisu mojej babci i oczywiście barszcz z uszkami, który jest dla mnie najważniejszą potrawą. Życzę wszystkim przyjaciołom kolarstwa wesołych świąt.

Urszula Łoś: Jak co roku, święta Bożego Narodzenia spędzę z bliskimi. W Wigilię zjedzie do mnie cała rodzina, która liczy około dwudziestu osób. Na stole oczywiście pojawi się dwanaście tradycyjnych potraw i niezastąpiony sernik mojej mamy, na który czekam z niecierpliwością przez całą kolację. Poza tym śpiewamy razem kolędy i oglądamy „Kevina”. Następny dzień spędzamy u kuzynów, ale już nieco na luzie. Dwa dni bez treningów kończą się siedzeniem przy stole i jedzeniem dobroci. Żeby kości się nie zastały, 26 grudnia powracam już do normalności, czyli treningu. Na dłuższy odpoczynek nie mam czasu, dlatego nie planuję Sylwestra. Liczę po prostu na dobrego spontana. Podsumowując, miniony sezon pod względem sportowym uważam za udany. Zrobiłam ogromny postęp. Ciężka i długa praca w końcu zaczęła przekładać się na coraz lepsze wyniki. Dziękuję szkoleniowcowi, Danielowi Meszce, który mocno we mnie wierzy i pomaga mi w osiągnieciu naszego wspólnego celu. Oby przyszły rok był jeszcze lepszy!

Adrian Kaiser: Wigilię spędzam co roku w rodzinnym Bytowie, lecz tym razem w ten dzień wybieram się do mojej kuzynki, która przebywa w Dziemianach. Ucztę wigilijną rozpoczynamy tradycyjnie dzieleniem się opłatkiem. Następnie zasiadamy do stołu, gdzie króluje nie karp, ale pstrąg – gotowany, smażony lub w zaprawie octowej. Na stole nie zabraknie oczywiście miejsca dla pierogów i bigosu. Na koniec kolacji przychodzą desery, czyli jedna z moich ulubionych części świąt. Nie mam problemów z wagą, więc nie stronię od jedzenia, ale umiar trzeba znać przez trwający sezon torowy. Do zwyczajów również należy wspólny świąteczny trening razem z moim tatą. Nasza rodzina już jest na tyle przesiąknięta rowerem, że dobrze wie, że nawet w święta trzeba poćwiczyć. Myślę, że rok 2018 mogę zaliczyć jako najlepszy pod względem sportowym. Sezon torowy jak najbardziej udany, zdobyłem dwa złote medale mistrzostw Polski w drużynie (elita, orlik), dwa srebrne krążki (4km,1km) i kilka fajnych wyników na arenie międzynarodowej. Cieszy mnie wyraźnie, bo o 12 sekund poprawiona życiówka na dystansie czterech kilometrów. Jeśli chodzi o sezon szosowy, to był on nienajgorszy ze względu na brąz młodzieżowych MP w jeździe na czas.

Monika Graczewska: Święta Bożego Narodzenia to czas, który przeznaczam przede wszystkim rodzinie. Okres ten kojarzy mi się z miłą atmosferą. Najlepiej wspominam wspólnie spędzony czas przy stole wigilijnym, na którym znajdują się potrawy, takie jak łazanki z makiem, przeróżne ryby, w tym moja ulubiona po grecku, pierogi oraz inne pyszności, które przygotowuję wcześniej z mamą. Jest to dla mnie wyjątkowy okres, gdyż większość dni w roku spędzam poza domem. Oczywiście nie zapominam o treningach, a w tym czasie chętnie wyjeżdżam na mazurskie tereny, które zazwyczaj o tej porze roku pokrywa delikatna warstwa śniegu. Uważam że kończący się rok był dla mnie bardzo udany, jestem bogatsza w doświadczenia i mam nadzieję, że przyszły sezon będzie dla mnie jeszcze lepszy.

Bartosz Rudyk: Święta Bożego Narodzenia tradycyjnie spędzam w domu, z najbliższą rodziną przy wigilijnym stole. W tym roku zdałem prawo jazdy, więc mam nadzieję, że będę rodzinnym kierowcą i powoli składam sobie już świąteczną playlistę do samochodu. Zaczynam ćwiczyć swój wokal, ponieważ lubię śpiewać kolędy. Z potraw wigilijnych najbardziej lubię uszka z barszczem czerwonym i pierogi, ale nie pogardzę też śledzikiem. Z deserów sernik, krówka i obecna w mojej rodzinie kutia. W tym czasie nie udaję fit-sportowca i korzystam z tego, że mogę i mam w te cudowne dni co zjeść. Kończący się rok nie był dla mnie zbytnio udany. Skupiłem się głównie na drugiej części sezonu. Mistrzostwa Europy w Glasgow na całe szczęście były dla mnie bardzo dobre, ponieważ zajęliśmy piąte miejsce w drużynie i uzyskaliśmy czas bliski rekordu Polski, lecz w pozostałych imprezach przeszkodziła mi kontuzja nadgarstka, dlatego nie mogłem dać z siebie wszystkiego i wykluczyło mnie to trochę z rywalizacji o medale lub dobry wynik. Cały mój sezon 2018 skończył się na Pucharze Świata w Londynie, gdzie zespołowo zdobyliśmy całkiem niezłą, szóstą pozycję, co mobilizuje do dalszej cięższej pracy.

Przygotował Maciej Mikołajczyk

Poprzedni artykułTim Veldt przejściowym trenerem Holendrów
Następny artykułCzy uda się uratować tor „Nowe Dynasy”?
Maciej Mikołajczyk
Umysł humanistyczny. Dziennikarz sportowy, zajmujący się m.in. tenisem, kolarstwem, kajakarstwem i narciarstwem. Interesuje się dziką przyrodą. Lubi gorącą kąpiel i słuchanie muzyki, głównie reggae.