fot. UCI

Mistrzostwa świata w Pruszkowie będą niesamowicie ważne dla polskich kolarzy. W jak najlepszy wynik celuje sprinter ze światowej czołówki Mateusz Rudyk. Reprezentant Polski jest jednym z kandydatów do medalu w sprincie indywidualnym oraz ważnym punktem drużyny sprinterów.

Jesteśmy tuż przed najważniejszymi zawodami w sezonie. Jak oceniasz swoją obecną formę?

– Czuję się dobrze przygotowany i odczuwam dużą różnicę między tym, co było rok temu przed Mistrzostwami Świata w Apeldoornie, a tym, co jest teraz. Sprawdzian wewnętrzny (odbył się 18 lutego), który mieliśmy, tylko mnie w tym utwierdził, że dyspozycja jest bardzo dobra.

Jak wyglądają Twoje ostatnie przygotowania do mistrzostw świata?

– Teraz, gdy do mistrzostw pozostało już niewiele czasu, skupiamy się głównie na aspektach szybkościowych i dynamicznych oraz na dobrym odpoczynku.

W Pucharze Świata ponownie byłeś w czołówce klasyfikacji generalnej, tym razem drugie miejsce. Czujesz to, że jesteś sprinterem ze ścisłej światowej czołówki?

– Tak, w tym sezonie zająłem 2. miejsce w klasyfikacji generalnej sprintu indywidualnego i pokazuję, że zadomowiłem się w tej czołówce światowego sprintu. Zresztą widzę też to, jak teraz podchodzą i jak mnie obserwują inni trenerzy i zawodnicy. Wiedzą, że mogą natrafić na mnie w biegach sprintu i szukają sposobów, aby ze mną wygrać. Jeszcze rok temu tego nie widziałem, a teraz jest już to zauważalne.

Który start w Pucharze Świata uważasz za najlepszy w tym sezonie? Drugie miejsce w Cambridge ze słabszą obsadą czy czwarte miejsca w Saint Quentin i Berlinie z udziałem całej czołówki?

– Fajnie było stanąć na podium na Pucharze Świata. Zawsze jest to miłe uczucie dla sportowca, ale chyba najlepszy w tym sezonie był dla mnie Puchar Świata w Berlinie. Pojechałem najszybszą drugą rundę na swojej zmianie w swojej karierze w sprincie drużynowym oraz na 200 metrów w eliminacjach do sprintu, wygrywając i ustanawiając rekord Polski. Później niestety musiałem nie tylko walczyć z rywalami, ale też i z chorobą gardła, która mnie tam dopadła. Mimo wszystko był to dla mnie udany start, choć do podium zabrakło niewiele i skończyłem na 4. miejscu ten puchar.

Rok temu na mistrzostwach świata odpadłeś w ćwierćfinale. Myślisz, że teraz może uda zrobić się krok w przód i wejść do strefy medalowej? Może skupiasz się jedynie na tym, żeby jak najlepiej pojechać?

– Jestem teraz w innym miejscu niż rok temu na Mistrzostwach Świata. Włożyłem razem z moim trenerem oraz całym sztabem masę pracy w to, żeby pójść do przodu i się poprawić. Nie chcę niczego obiecywać, ale wierzę w to, że te Mistrzostwa Świata, które zostaną rozegrane w Polsce, będą dla mnie udane. Wiem, na ile mnie stać i wierzę w swoje siły. Będę chciał to pokazać już za lekko ponad tydzień.

Jakie są Twoje wspomnienia z Pucharu Świata w Pruszkowie, kiedy zająłeś drugie miejsce?

– Puchar Świata w ubiegłym sezonie w Pruszkowie pokazał mi tylko przedsmak tego, jak to będzie wyglądać na Mistrzostwach Świata. Całkiem inne uczucia towarzyszą człowiekowi, gdy wiesz, że startujesz przed własną publicznością i, że na trybunach kibicują Ci najbliższe oraz najważniejsze osoby w życiu. To dodaje jeszcze więcej sił, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Bardzo mile wspominam ten puchar, inaczej niż pozostałe i myślę, że te Mistrzostwa Świata też na długo zapamiętam i będę mile wspominać.

Jak myślisz, jak dużo od tego czasu (około półtora roku) się nauczyłeś?

– Myślę, że w tym czasie dużo poprawiłem w swojej technice jazdy oraz nabrałem większego doświadczenia poprzez starty w całym sezonie. Oglądałem wiele biegów z różnych zawodów, aby nauczyć się tego, jak jeżdżą inni zawodnicy, aby móc wykorzystać ich słabe punkty na swoją korzyść. Liczę na to, że pomoże mi to w rywalizacji już na zawodach.

Jak oceniasz Wasze starty w tym sezonie w drużynie?

– Były lepsze i gorsze momenty. Troszkę jako drużyna się gubiliśmy i nie zawsze wychodziło tak, jakbyśmy tego chcieli, ale taki jest właśnie sport. Kończyliśmy Puchary Świata w pierwszej ósemce raz bliżej podium, a raz dalej. Teraz każdy z nas jest zmotywowany do walki i na pewno damy z siebie wszystko, aby pokazać się jako bardzo dobra drużyna i walczyć z całych sił o najwyższą lokatę.

W Hongkongu nie startowałeś, ale Twoi koledzy zdobyli brązowy medal. Czy jest to dla zespołu dodatkowa motywacja?

– Koledzy z drużyny, którzy startowali w Hongkongu, zajęli 3. miejsce i na pewno podbudowało to morale nas wszystkich. Bardzo im kibicowałem już przed telewizorem w domu, bo każde pudło na zawodach rangi Pucharu Świata jest motywujące do dalszej ciężkiej pracy i udowadnia, że to, co robimy wychodzi.

Sprint drużynowy to dodatkowa odpowiedzialność, bo jedzie się nie tylko dla siebie. Mistrzostwa są na torze w Pruszkowie przed własną publicznością. Zawody w tej konkurencji będą dla Ciebie wyjątkowe?

– Każdy z nas, którzy startują w sprincie drużynowym, mają to w głowie, że każdy musi dać z siebie maksimum swoich możliwości, aby efekt końcowy był zadowalający. Zawsze ma się to w głowie, że nie można zawieść drużyny i chce się pojechać jak najlepiej. Szczerze to też dodatkowo motywuje każdego z nas, bo każdy chce wypaść jak najlepiej i żeby razem jako drużyna pokazać się jak najlepiej. Mistrzostwa świata są u nas w Polsce w Pruszkowie. Jesteśmy gospodarzami i najwięcej kibiców będzie właśnie z Polski. Chcemy jako drużyna, jak i też indywidualnie, pokazać się z jak najlepszej strony i pokazać ludziom, że kolarstwo torowe w Polsce stoi na bardzo wysokim poziomie. Na pewno będą to wyjątkowe mistrzostwa właśnie przez to, że są rozgrywane w Polsce przed własną publicznością. Wierzę w to, że damy powód do dumy naszym kibicom i nie zawiedziemy ich.

Wywiad przeprowadził Kamil Karczmarek

Poprzedni artykułTrener Jacek Kasprzak o kadrze średniodystansowców na mistrzostwa świata
Następny artykułDlaczego Dylan Kennett nie mógł pojechać do Pruszkowa?
Kamil Karczmarek
Dziennikarz z zamiłowania. Interesuje się wieloma dyscyplinami sportu. Od kolarstwa szosowego, po BMX, do saneczkarstwa, snowboardu i bobslei. Student turystyki historycznej.