
Pomimo że widzowie trzech dni rywalizacji w sześciodniówce w Melbourne nie mogą narzekać na nudę, to ostatni madison był najbardziej emocjonujący, dramatyczny i decydujący, jeśli idzie o klasyfikację generalną. A w niej ostatecznie zwyciężyli reprezentanci gospodarzy Kelland O’Brien i Leigh Howard, którzy wcześniej ani razu nie prowadzili.
Kto wie, jak to wszystko by się potoczyło, gdyby nie kolizja Sama Welsforda, Shane’a Archbolda i Shane’a Kline’a 20 minut przed końcem. Ale i tak w ostatnim wyścigu zawodów w Melbourne O’Brien i Howard pokazali klasę, pozostając aktywnymi i mocnymi.
Już na początku madisona O’Brien nadrobił okrążenie, którego bardzo ze swoim partnerem potrzebował, a następnie zbierał punkty w sprintach. W ostatnim zaś maximum oczek zdobył Howard, co pozwoliło im zwyciężyć o dwa punkty.
Oto jak duet ten podsumował rywalizację.
Kelland O’Brien:
To był bardzo ekscytujący madison – bardzo ekscytujący przede wszystkim dla nas. Nawet nie wiedzieliśmy, co się dzieje – po prostu musieliśmy dać z siebie wszystko. Szkoda, że nasi rywale zaliczyli upadek, ale jednocześnie jesteśmy z siebie dumni i zadowoleni, że nic poważnego im się nie stało.
To była niesamowita sześciodniówka, zawody z cyklu Six Day Series są świetne! Nawet się nie spodziewałem, że jestem w stanie tak dobrze zaprezentować jeszcze przez te trzy dni. W dodatku na trybunach licznie zjawiła się nasza publiczność, a ściganie przed nią było dla mnie czymś wyjątkowym.
Leigh Howard:
To był szalony finał. Wiedzieliśmy, że w ostatnim, ciężkim madisonie wciąż mamy szansę na zwycięstwo i myślę, że dało się zauważyć, iż staraliśmy się nieco oszczędzać. Do pierwszej części wieczoru podeszliśmy spokojnie.
Należało na ten wyścig obrać odpowiednią strategię. Cam [Cameron Scott] i Sam [Welsford] zebrali wcześniej kilka punktów, więc pogoń była tym bardziej zacięta, ale ostatecznie zdołaliśmy wygrać dwoma oczkami.
Sprawozdania z trzech dni rywalizacji w Melbourne można znaleźć na naszej stronie internetowej.