fot. Cycling Australia /© Guy Swarbrick

W Pucharze Świata w Berlinie, który był trzecią odsłoną cyklu, reprezentacja Australii zanotowała znakomity występ, zdobywając cztery złote medale oraz dwa srebrne. 

Dobra passa „Kangurów” trwa od pierwszych zawodów z cyklu Pucharu Świata w Kanadzie. Tam na ich konto wpadły dwa złota, a we Francji wygrali tabelę medalową z ośmioma krążkami, w tym z trzema złotymi, trzema srebrnymi i dwoma brązowymi.

Swoistą ozdobą występu Australijczyków na welodromie w Berlinie był wyścig drużynowy na dochodzenie. O złoto powalczyła czwórka: Samuel Welsford, Alexander Porter, Leigh Howard i Kelland O’Brien, zaś w kwalifikacjach zamiast Howarda pojechał Cameron Scott. Ich czas z biegu o złoto to 3:53:033, który pozwolił im pokonać m.in. Brytyjczyków.

Świetnie było ponownie wystartować razem z kolegami [Australijczycy nie ścigali się wspólnie w tym składzie od Igrzysk Wspólnoty Narodów w kwietniu br.]. Bardzo dobrze się zgraliśmy, ustanowiliśmy dobry czas i to jest znak, że znajdujemy się na właściwej ścieżce

– powiedział Welsford, który zdobył w Berlinie jeszcze jeden złoty medal – w omnium.

Omnium jest dla mnie swego rodzaju niespodzianką. Nie ścigałem się w tej konkurencji na światowym poziomie od mistrzostw świata 2017, dlatego wyjechać z wygraną wydaje mi się nieco surrealistyczne. Wszystko rozstrzygnęło się w ostatnim wyścigu punktowym i na szczęście miałem na tyle dobre nogi, że mogłem to w ten sposób wykończyć

– dodał Samuel Welsford.

Z kolei panie w wyścigu drużynowym na dochodzenie w składzie Amy Cure, Annette Edmondson, Ashlee Ankudinoff i Georgia Baker wywalczyły drugie miejsce, ulegając Brytyjkom.

Znakomity występ w sprincie zaliczyła Stephanie Morton, łamiąc w kwalifikacjach po raz pierwszy w karierze barierę 10,5 sekundy (dokładnie 10,484). W finale dwa do zera pokonała Anastasilę Voinovą.

Po zdobyciu kilku srebrnych medali moja pierwsza wygrana w sprincie w zawodach Pucharu Świata wydaje mi się nierealna. W związku z tym, że razem z Mattem [Matthew Glaetzerem] jesteśmy w trakcie intensywnego treningu, podeszłam do tego dnia zrelaksowana i nie nakładałam na siebie presji. Był to zatem dzień rodzaju „shut up legs”, ale kiedy zobaczyłam, że mam czas poniżej 10,5 sekund zabrakło mi słów, bo każdy, kto mnie zna wie, że rzadko zdarza mi się coś takiego!

– emocjonowała się Morton.

Zaś wspomniany przez Stephanie Matthew Glaetzer, mistrz świata w sprincie, udowadnia swoje najlepsze na świecie zdolności w tej konkurencji. Niepokonany jest października, czyli od pierwszej rundy Pucharu Świata w Kanadzie.

Tym razem sprint był dla mnie jednym z najtrudniejszych, w jakich brałem udział. W półfinale musiałem walczyć w trzecim, decydującym biegu, co wiele mnie kosztowało. Po tym żartowałem do Rossa Edgara [trenera Australijczyków], że w finale będę starał się, aby [Matthijs] Buchli mnie nie zgubił

– powiedział Glaetzer.

Młodzi zawodnicy Kelland O’Brien i Cameron Scott zajęli piątą lokatę w madisonie, Annette Edmondson była czwarta w omnium, zaś Ashlee Ankudinoff i Amy Cure były szóste w madiosnie kobiet.

Morton i Glaetzer wezmą udział w czwartej rundzie Pucharu Świata w Londynie w dniach 14-16 grudnia.

Poprzedni artykułPuchar Świata w Berlinie udany dla drużyny Beat Cycling Club
Następny artykułTańcząc w ciemnościach – tandem dla Izy
Marta Wiśniewska
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.