Drugiego dnia mistrzostw świata w Pruszkowie Australijczycy zdobyli złoty medal w wyścigu na dochodzenie – i co więcej – pobili ustanowiony przez siebie na Igrzyskach Wspólnoty Narodów rekord świata – pojechali o 1,7 sekundy szybciej. Celem nadrzędnym kolarzy z Antypodów jest zdobycie olimpijskiego złota w Tokio i wydaje się, że zmierzają we właściwym kierunku. 

Realizować ten cel pomaga Australijczykom Simon Jones, który od 2017 roku pełni funkcję dyrektora ds. sportowych w Cycling Australia, czyli australijskiej federacji kolarskiej – o czym mówi bardzo doświadczony członek składu Leigh Howard.

Jesteśmy bardzo zgranym zespołem. Mamy jeden cel – wyścig drużynowy na dochodzenie. Nie celujemy w żadne inne wyścigi na szosie itp. Obraliśmy sobie jeden, jasny cel – igrzyska olimpijskie i wyścig drużynowy na dochodzenie. To jest powód, dla którego jeździmy coraz szybciej.

Jednak droga „Kangurów” do pruszkowskiego sukcesu nie była prosta. W 2018 roku w Apeldoorn nie wystartowali w ogóle, by zrobić sobie przerwę i przygotować się do Igrzysk Wspólnoty Narodów. Na poniższym wykresie zamieszczonym przez brytyjskiego naukowca Xaviera Disleya, specjalizującego się w aerodynamice i kolarstwie, widać, że Kel O’Brien na ostatniej zmianie rozpędził australijski pociąg do 66 km/h.

Warto również odnotować, że dziesięć miesięcy temu Alexander Porter miał kraksę w madisonie podczas krajowych mistrzostw, w wyniku której złamał obojczyk.

Złamałem obojczyk, sześć żeber, kręg w kręgosłupie i przebiłem płuco. Po tym wszystkim miałem po prostu nadzieję, żeby tutaj przyjechać. Zatem ustanowienie rekordu świata 3:48 jest surrealistyczne. W ogóle nie jeździłem na rowerze przez około dziesięć dni, a powrót do pełnego treningu zajął mi dwa-trzy tygodnie. Sztab trenerski wykonał wspaniałą pracę, abym się tutaj znalazł

– powiedział Porter.

Oprócz Leigha Howarda, Kela O’Briena i Alexa Portera w wyścigu o złoto wystartował Samuel Welsford, który kilkadziesiąt minut później wygrał scratch. Według organizatorów mistrzostw świata w Pruszkowie jest to najprawdopodobniej pierwszy taki przypadek w historii tych zawodów rozgrywanych pod auspicjami Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI).

Z Pruszkowa Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułPruszków 2019: Fantastyczny dzień Australijczyków, Polacy bez medali
Następny artykułPruszków 2019: Laura Kenny wycofała się z omnium
Marta Wiśniewska
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.