Wczoraj rozpoczęły się mistrzostwa Europy w kolarstwie torowym. Pierwszy medal dla reprezentacji Polski zdobyła Daria Pikulik, która zajęła trzecie miejsce w scratchu.
Pierwszą konkurencją średniodystansową kobiet w ramach mistrzostw Europy w Grenchen był scratch, w którym wystartowała Daria Pikulik. Polka zdobyła w nim brązowy medal, jednak sama przyznaje, że do Szwajcarii nie przyjechała z myślą o tej konkurencji.
– Przed wyjazdem na mistrzostwa Europy nie nastawiałam się na scratch, ale z trenerem stwierdziliśmy, że fajnie byłoby wystartować i przepalić nogę przed omnium i z madisonem. To był taki start treningowy, jeśli można w ogóle to tak nazwać, bo wiadomo, że w każdym wyścigu jesteśmy nastawione na walkę
– mówiła Daria Pikulik w rozmowie z Natorze.pl.
Polka zajęła trzecie miejsce dzięki zwycięstwie finiszu z grupy. Przed nią kreskę przecięły jeszcze dwie zawodniczki – Maria Martins (Portugalia), nowa mistrzyni Europy, i Eukene Larrarte (Hiszpania). Daria Pikulik była jedyną zawodniczką, która starała się doścignąć ucieczkę, jednak widząc, że reszta zawodniczek nie chce współpracować, skupiła się ona na finiszu i walce o brąz.
– Trochę szkoda, że ten odjazd został przegapiony. Ja próbowałam to trochę przeciągnąć, ale dziewczyny za mną rozjeżdżały i nikt nie był zainteresowany pogonieniem. Na 4 okrążenia do mety widziałam, że miały sporą przewagę, więc nastawiałam się tylko na finisz z grupy. Wszystko ułożyło się tak, jak powinno – byłam z przodu, więc wykorzystałam swoją szansę, noga jest w miarę silna
– mówiła nam Daria Pikulik.
– Każda z nas nastawia się bardziej na finisz. Wczoraj dziewczyny, Martina Fidanza, Clara Copponi czy ja, patrzymy raczej na finisz, zakładamy zawsze większy obrót, nastawiając się na finiszowanie. Te wyścigi kobiet w większości kończą się sprintem, tylko czasami zdarza się taka sytuacja, że ktoś odjedzie. Ja nie chciałam atakować. Tak się ułożyło – po odjeździe przeciągnęłam trochę grupę, ale jak odbiłam w górę, to dziewczyny za mną zaczęły to rozjeżdżać
– dodała, wyjaśniając pasywność wyścigu.
Polka przyznała też, że gdyby więcej zawodniczek zareagowało odpowiednio wcześnie na dwuosobowy atak, zostałby on zlikwidowany, a na finiszu peleton walczyłby o zwycięstwo.
– Czasami jest tak, że każda się patrzy na każdą i nikt nie chce przejąć inicjatywy. Portugalka i Hiszpanka wyczuły dobry moment i przewaga zrobiła się zbyt duża
– mówiła Daria Pikulik.
Dla Polki jest to czwarty brązowy medal mistrzostw Europy w karierze, trzeci indywidualny. Rok temu stanęła na podium w omnium, a dwa lata temu, również w Grenchen, była trzecia w scratchu.
– Ile można tych brązowych medali zdobywać? (śmiech) Chciałabym w końcu zacząć wygrywać, ale myślę, że przed omnium to jest dobry prognostyk, noga jest przepalona
– powiedziała.
Dziś Polka, wraz z Karoliną Karasiewicz, Wiktorią Pikulik i Olgą Wankiewicz, startowała w pierwszej rundzie drużynowego wyścigu na dochodzenie. Biało-Czerwone zajęły w nim 7. miejsce. Jutro na Darię Pikulik czeka kolejny start – omnium W niedzielę weźmie natomiast udział w madisonie, w parze ze swoją siostrą Wiktorią.
– Wydaje mi się, że moja dyspozycja jest bardzo dobra, więc w omnium nastawiam się na walkę o medal. Zobaczymy, jak to się wszystko ułoży, mam nadzieję, że nie popełnię jakichś głupich błędów. W madisonie jadę z siostrą i nastawiamy się na walkę i dobry wynik – wiadomo, że w madisonie kobiet czasem dzieją się różne dziwne historie, ale mam nadzieję, że przejedziemy po prostu dobry technicznie wyścig. Zaczynają się kwalifikacje olimpijskie, więc wszyscy nastawiają się na te najważniejsze konkurencje. Można powiedzieć, że ściganie dopiero się rozpoczyna
– zakończyła Daria Pikulik.
Obszerny wywiad z Polką, przeprowadzony po jej pierwszym szosowym zwycięstwie w tym sezonie, można przeczytać –> tutaj.