Za nami rywalizacja w sprincie indywidualnym na mistrzostwach Europy w Apeldoornie. Na podium, podobnie jak na mistrzostwach świata w Pruszkowie stanęli: Jeffrey Hoogland, Harrie Lavreysen i Mateusz Rudyk. Polak ponownie zdobył brązowy medal, a Holendrzy zamienili się miejscami.

Ostatni dzień mistrzostw świata w Pruszkowie. Pozostały minuty do rozpoczęcia wyścigów medalowych w sprincie indywidualnym. W konkurencji, która nazywana jest najbardziej prestiżową i kojarzona jest nawet przez osoby, które na co dzień nie interesują się kolarstwem torowym.

Polski welodrom gościł najlepszych kolarzy na świecie. Do strefy medalowej dotarło czterech wybitnych sprinterów. Mateusz Rudyk, który walczył o brąz z Matthewem Glaetzerem oraz finaliści z Holandii – Harrie Lavreysen i Jeffrey Hoogland. Wszyscy skupieni i spokojni. Skoncentrowany Mateusz Rudyk być może przypomina sobie wygrane i przegrane wyścigi z Glaetzerem. Australijczyk jeszcze kręci na trenażerze ze słuchawkami na uszach. I Holendrzy. Siedzą obok siebie w jednym boksie. Znają się wyśmienicie i wyglądają, jakby chcieli usłyszeć, co drugi z nich chce zrobić, żeby zaskoczyć swojego kolegę. Sprawiają wrażenie, jakby świat zewnętrzny nie istniał, a liczył się tylko bieg. Sprinterzy nie tylko potrafią wygenerować wielką moc, ale także są mistrzami psychiki.

Ostatecznie mistrzem świata został Harrie Lavreysen. Mateusz Rudyk zdobył jedyny medal dla naszego kraju. Być w czołowej czwórce na świecie, to niesamowity wyczyn. Skład strefy medalowej nie był przypadkiem. Byli to czterej najlepsi kolarze Pucharu Świata, w kolejności Glaetzer, Rudyk, Hoogland i Lavreysen. Wspomniany kwartet zdominował Puchar Świata, w którym różnica pomiędzy czwartym i piątym zawodnikiem wynosiła aż 455 punktów.

Najlepsza trójka mistrzostw Europy w Apeldoornie także nie jest przypadkowa. Siłą rzeczy nie mogło być tutaj Matthewa Glaetzera. Holendrzy i Polak uzyskali trzy najlepsze wyniki kwalifikacji i dotarli do strefy medalowej. Hoogland obronił tytuł z Glasgow i w finale, tak samo, jak na Igrzyskach Europejskich w Mińsku, wygrał z Lavreysenem. Mateusz Rudyk zrewanżował się Denisowi Dmitriewowi za porażkę w rywalizacji o brąz w Mińsku. Polak po wyrównanej batalii pokonał 2:1 mistrza świata z 2017 roku.

Rozpoczął się nowy sezon, który jest przygotowaniem i zbieraniem punktów przed igrzyskami olimpijskimi. Od poprzednich igrzysk w Rio de Janeiro sprint zmienił się diametralnie. Wzmocnili się Holendrzy, którzy są murowanymi faworytami do złota w sprincie drużynowym. Jeśli Hoogland, Lavreysenm, Buchli i spółka nadal będą odnosić sukcesy, to możliwe jest, że kolarstwo torowe w Holandii doczeka się popularności równej łyżwiarstwu szybkiemu.

Z obecnie najlepszej czwórki na świecie w Rio w sprincie wystartowała tylko dwójka. Matthew Glaetzer zajął 4. miejsce, a Jeffrey Hoogland był 11. Czasy są coraz lepsze. Pomijając niedawno ustanowiony rekord świata (9,100) Nicholasa Paula na torze w Boliwii, coraz poprawiany jest najlepszy wynik na poziomie morza. Obecny rekord Jeffreya Hooglanda z Mińska wynosi 9,448. Holenderski sprinter w Apeldoornie pojechał 200 metrów w czasie 9,474. Rekord olimpijski Jasona Kenny’ego (9,551) dałby mu 3. miejsce w kwalifikacjach na mistrzostwach Europy. Poniżej 10 sekund w Apeldoornie zeszło aż 15 kolarzy.

Niesamowite są także czasy na ostatnich 200 metrach poszczególnych biegów, gdzie dochodzi rozgrywka z przeciwnikiem. Na igrzyskach w Rio Jason Kenny tylko raz złamał 10 sekund w pojedynczym wyścigu, w drugim biegu finałowym. W Apeldoornie Hoogland i Lavreysen prawie zawsze pokonywali tę granicę, w tym dwukrotnie w finale. Jak to w sporcie, postęp jest niezwykle widoczny.

Czy na igrzyskach w Tokio ktoś może zagrozić najlepszej czwórce? Jest oczywiście brązowy medalista z Rio, Denis Dmitriew. Francuzi mają Quentina Lafargue’a, Sebastiana Vigiera i Rayana Helala. Jason Kenny może nie być w stanie obronić tytułu. Brytyjczycy mogą liczyć na Jacka Carlina i Josepha Trumana, którzy od jakiegoś czasu są w czołówce. Polscy kibice jednak nie mieliby nic przeciwko temu, aby powtórzyło się podium z ostatnich mistrzostw świata czy mistrzostw Europy.

Poprzedni artykułME 2019: Brąz Rudyka, dobry występ Pikulik
Następny artykułME 2019: Dzień bez polskiego medalu
Kamil Karczmarek
Dziennikarz z zamiłowania. Interesuje się wieloma dyscyplinami sportu. Od kolarstwa szosowego, po BMX, do saneczkarstwa, snowboardu i bobslei. Student turystyki historycznej.