fot. Lotto-Soudal

W środę 27 marca Victor Campenaerts odleci do Meksyku, gdzie 16 lub 17 kwietnia podejmie próbę pobicia rekordu świata w jeździe godzinnej należącego do sir Bradleya Wigginsa (54,526 km). Belg ma za sobą kilkumiesięczny, specyficzny okres przygotowań, a sztab drużyny Lotto-Soudal wiele pracy, by wszystko było dopięte na ostatni guzik.   

Przygotowania do podjęcia tej próby rozpoczęły się de facto bezpośrednio po mistrzostwach świata w Innsbrucku, gdzie w jeździe indywidualnej na czas Campenaerts zdobył brązowy medal. 29 września na torze w szwajcarskim Grenchen odbył półgodzinny, obiecujący test. Obiecujący, ponieważ prędkość, z jaką przez ten czas jechał wskazywała na możliwość złamania dystansu ustanowionego w 2015 roku na welodromie olimpijskim w Londynie. Na początku nowego roku udał się zaś do Namibii, by szlifować formę i adaptować organizm do przebywania na dużej wysokości nad poziomem morza.

Po dwumiesięcznym pobycie w Afryce Victor Campenaerts wrócił do Europy, spędził kilka dni w Belgii z najbliższymi, a potem pojechał do Włoch na wyścig Tirreno-Adriatico. Dla kolarza Lotto-Soudal był to pierwszy start w etapowym wyścigu od hiszpańskiej Vuelty 2018.

27-latek wygrał kończącą „wyścig dwóch mórz” jazdę indywidualną na czas, pokonując m.in. mistrza świata Rohana Dennisa (Bahrain-Merida) i byłego mistrza świata Toma Dumoulina (Team Sunweb), co stanowiło dla niego solidne podbudowanie morale zarówno w kontekście zbliżającej się próby, jak i rozwoju kariery kolarza szosowego.

Oczywiście, że zwycięstwo w zamykającej wyścig jeździe indywidualnej na czas w wyścigu Tirreno-Adriatico sprawia, że jestem z siebie dumny. Pomimo że ścigałem się w tym tygodniu z nieustającą myślą o rekordzie świata w jeździe godzinnej, to zwycięstwo na poziomie World Tour z najlepszymi specjalistami od jazdy na czas na świecie stanowi kolejny krok w mojej karierze. Jeszcze dwa lata temu moim celem było plasować się w pierwszej trójce, a w ubiegłym roku chciałem wygrać, co jednak się nie spełniło. Fakt, że po raz pierwszy pokonałem Dennisa i Dumoulina jest dla mnie czymś ekstra.

Podczas gdy Campenaerts trenował, sztab drużyny Lotto-Soudal pracował nad przygotowaniem próby, która odbędzie się w Meksyku. Menedżer Kevin De Weert i szef administracji i logistyki Valérie D’haeze polecieli do Ameryki Południowej z konkretnymi zadaniami do wykonania.

Campenaerts zażyczył sobie nocleg w wynajętym domu, który musiał mieć odpowiednią przestrzeń, znajdować się w bezpiecznym miejscu i stosunkowo blisko toru. Ponadto musieli oni odwiedzić tor, ustalić na nim harmonogram treningów, a także zapewnić zakwaterowanie pracownikom Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) i oficjalnego chronometrażysty rekordu świata w jeździe godzinnej – firmy Tissot.

Oczywiście, że mogliśmy załatwiać wszystko z Belgii, ale wizytę na miejscu potraktowaliśmy jako absolutną konieczność. Ma się wtedy okazję porozmawiać z ludźmi twarzą w twarz, a to jest zawsze lepsza forma kontaktu niż za pośrednictwem e-maila lub telefonu. Ponadto wiele domów i hoteli wygląda inaczej na żywo, a inaczej na zdjęciach w komputerze. Braliśmy pod uwagę wszystko, by zapewnić Victorowi jak najlepsze warunki. Kiedy 27 marca wyruszy do Meksyku nie będzie musiał się o nic martwić

– wyjaśnił Kevin De Weert.

Po powrocie z wyścigu Tirreno-Adriatico Victor Campenaerts odpoczywał i miał możliwość spędzenia trochę czasu z rodziną i z przyjaciółmi, od których od jakiegoś czasu – prawdę mówiąc – jest odcięty. W najbliższym czasie również nie zanosi się na to, aby mógł podnieść poziom kontaktów towarzyskich, ponieważ po pobycie w Meksyku czekają go starty w wyścigach Tour de Romandie i Giro d’Italia.

W miniony piątek Campenaerts testował na torze w Roubaix rower marki Ridley, czyli tej samej, która jest dostarczycielem sprzętu dla zespołu Lotto-Soudal. Nowinką w tej „maszynie” jest kierownica (ta część, za którą łapie się w tak zwanym dolnym chwycie), ponieważ ma tylko 34 cm szerokości, a nie 40 cm, jak ma to miejsce zazwyczaj. Podczas bicia rekordu świata w jeździe godzinnej służy ona tylko i wyłącznie do nabrania prędkości, czyli po prostu do rozpędzenia się. Następnie kolarz non stop ma położone ręce na „lemondce”. Nawet głowę unosi tylko po to, aby odczytać z tabletu trenera czas, w jakim pokonuje okrążenia.

Zanim dojdzie do próby pobicia rekordu świata w jeździe godzinnej musi zostać spełnionych kilka formalności. Wśród nich znajdują się:

– przynajmniej piętnaście dni przed próbą departament techniczny UCI musi zaakceptować rower, na którym podejmowana będzie próba,

– zarówno belgijska federacja kolarska, jak i meksykańska muszą zatwierdzić próbę,

– kolarz podchodzący do pobicia rekordu świata w jeździe godzinnej musi spełnić wymogi dotyczące kontroli antydopingowych ustanowione przez UCI, ale w związku z tym, że Victor Campenaerts jest kolarzem z licencją World Tour, o tę cześć formalności nie musi dodatkowo się troszczyć.

Pomiarem czasu, tak jak wspomniano, będzie zajmowała się firma Tissot, a ponadto dwóch „lokalnych” chronometrażystów dokona pomiaru czasu niezależnie.

W Meksyku Victorowi Campenaertsowi będą towarzyszyli: trener Kurt Lobbestael i specjalista od wysokości Ruud Van Thienen, osteopata i fizjoterapeuta Toon Hens, mechanik Simon De Wolf oraz menedżer Kevin de Weert.

Harmonogram Victora Campenaertsa począwszy od MŚ:

22 września – 26 września: mistrzostwa świata w Innsbrucku
* 29 września: 30-minutowy sprawdzian na torze w Grenchen, w Szwajcarii
* Przerwa zimowa: wakacje w San Francisco oraz udział w Ironman Hawaii od 7 do 19 października
* 29 października: ponowne rozpoczęcie treningów
* 13 listopada – 20 listopada: olimpijski obóz treningowy na wyspie Lanzarote
* 8 grudnia – 18 grudnia: pobyt na obozie treningowych z drużyną Lotto-Soudal na Majorce; bez treningów na rowerze z powodu kontuzji kolana
* 20 grudnia: pierwszy trening po kontuzji kolana
* 2 stycznia: wylot na obóz treningowy do Namibii
* 26 lutego: oficjalne ogłoszenie dotyczące podjęcia próby pobicia rekordu świata w jeździe godzinnej
* 4 marca: powrót z obozu treningowego w Namibii
* 11 marca – 19 marca: udział w wyścigu Tirreno – Adriatico
* 20 – 26 marca: ostatni tydzień w Belgii poświęcony przede wszystkim regenracji, ostatnim testom na torze, sen w pomieszczeniu z warunkami imitującymi przebywanie na wysokości, badanie cukru
* 27 marca: wylot do Meksyku
* 16 lub 17 kwietnia: próba pobicia rekordu świata w jeździe godzinnej
* 19 kwietnia: powrót do Belgii
* 29 kwietnia – 5 maja: udział w wyścigu Tour de Romandie
* 8 maja: wyjazd na wyścig Giro d’Italia

Informacje zawarte w artykule pochodzą z oficjalnej strony internetowej drużyny Lotto-Soudal. 

Poprzedni artykułSześciodniówka w Manchesterze: Havik i Stroetinga zwycięzcami, Polacy na 9. miejscu
Następny artykułSix Day Series: Havik i Stroetinga liderami
Marta Wiśniewska
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.