Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) ogłosiła oficjalnie, że próba bicia rekordu świata w jeździe godzinnej przez Victora Campenaertsa (Lotto-Soudal) odbędzie się 16 lub 17 kwietnia na welodromie Bicentenario w Aguascalientes, w Meksyku.
Victor Campenaerts od sześciu tygodni przebywa w Namibii, gdzie przygotowuje się do bicia rekordu świata w jeździe godzinnej. Wybrał ten afrykański kraj, ponieważ panują w nim zbliżone do meksykańskich warunki.
Wcześniej, zaraz po tym, jak zdobył brązowy medal w jeździe indywidualnej na czas w mistrzostwach świata w Innsbrucku trenował na torze w szwajcarskim Grenchen. „Wykręcił” tam prędkość, która wskazywała na pobicie obecnego rekordu ustanowionego przez sir Bradleya Wigginsa (54,526 km), ale robił to jedynie przez trzydzieści minut.
W marcu przejedzie wyścig Tirreno-Adriatico, a potem, trzy tygodnie przed próbą, poleci do Meksyku.
Rekord świata w jeździe godzinnej jest unikatowym wyzwaniem w kolarstwie, zatem pobicie go sprawiłoby, że napisałbym kawałek swojej historii. Bardzo szanuję Bradleya [Wigginsa] i nie uważam siebie za lepszego sportowca od byłego zwycięzcy Tour de France i pięciokrotnego mistrza olimpijskiego. Ale robiąc postęp i zwracając uwagę na każdy szczegół wierzę, że mam jakieś szanse. Dla mnie osobiście ten rekord oraz mistrzostwo świata i mistrzostwo olimpijskie w jeździe na czas są moimi sportowymi marzeniami, za którymi chcę podążać przez najbliższe lata, począwszy od rekordu świata w jeździe godzinnej
– powiedział Victor Campenaerts.
Na liście rekordzistów świata w jeździe godzinnej chcieli zapisać się najwięksi kolarze na świecie. Dość wymienić Eddy’ego Merckxa czy Francesco Mosera, a w czasach współczesnych Fabiana Cancellarę, Jensa Voigta czy obecnego mistrza świata w jeździe indywidualnej na czas Rohana Dennisa.
Miło widzieć, że rekord świata w jeździe godzinnej wciąż budzi pośród kolarzy wiele entuzjazmu, pomimo że Bradley Wiggins wysoko zawiesił poprzeczkę. Victor jest świetnym specjalistą w jeździe na czas, a na ostatnich mistrzostwach świata pokazał, że jest w stanie wdrapać się na podium. Nie mogę doczekać się tego, aż zobaczę, jak poradzi sobie z tym wyzwaniem w kwietniu, w Meksyku. Należy pamiętać, że rekordy bite na wysokości mogą być naprawdę wspaniałe
– powiedział David Lappartient, prezydent UCI.
Wiggins zdecydował się zorganizować swoją próbę w Londynie, czyli właściwie na poziomie morza. Ta świadoma decyzja była podyktowana chęcią ustanowienia tego legendarnego rekordu w miejscu, w którym się wychował, oraz w którym nauczył się kolarstwa torowego. Brytyjczyk pochodzi bowiem z Kilburn, czyli z przedmieść stolicy Wielkiej Brytanii.