fot. UCI

Podczas drugiego dnia Pucharu Świata odbywającego się na welodromie w Glasgow Mateusz Rudyk pobił rekord Polski, a po złoto w scratchu sięgnęła Karolina Karasiewicz. Urszula Łoś była czwarta w keirinie, a Daria Pikulik zajęła 6. miejsce.

Znakomicie rozpoczął się drugi dzień Pucharu Świata w Szkocji dla polskich kolarzy torowych. W sesji przedpołudniowej na welodromie Sir Chrisa Hoya odbyły się kwalifikacje i pierwsze rundy finałowe męskiego sprintu, pierwsza runda i repasaże damskiego keirinu oraz kwalifikacje i finał w żeńskim scratchu.

Przedpołudniowa sesja przyniosła nam wiele pozytywnych emocji. Pierwszych szans medalowych upatrywaliśmy w finale damskiego scratcha. Rewelacyjny występ Karoliny Karasiewicz pozwolił nam na ogromną radość, a jej samej na wysłuchanie Mazurka Dąbrowskiego podczas ceremonii wręczenia medali. Polka jako pierwsza przekroczyła linię mety i sięgnęła po zasłużone złoto. Na drugim miejscu była Anastasia Chulkova reprezentująca barwy Israel Cycling Academy Track Team, a na trzecim reprezentantka Rosji Diana Klimova.

Scratch kobiet

W Glasgow znakomicie pojechał Mateusz Rudyk, który w kwalifikacjach sprintu ustanowił nowy rekord Polski. Mateusz przejechał 200 metrów ze startu lotnego w znakomitym czasie 9.558, co pozwoliło mu na zajęcie drugiego miejsca. Lepszy od Polaka okazał się tylko znakomity Holender Harrie Lavreysen, który dzierży tęczową koszulkę zdobytą na torze w Pruszkowie.

Sprint – kwalifikacje

Sobotnie popołudnie również nie szczędziło nam sportowych polskich emocji. Czwarta sesja Pucharu Świata rozpoczęła się wczesnym wieczorem od rywalizacji pań w omnium. Pierwszą konkurencją wieczoru był scratch, a na starcie obok Kirsten Wild czy Coralie Demay stanęła Daria Pikulik. Peleton trzymał się bardzo blisko siebie przez 30 okrążeń, a na koniec najszybsza okazała się Belgijka Lotte Kopecky. Na drugim miejscu finiszowała reprezentantka Francji Demay, a trzecia była Kirsten Wild. Polka uplasowała się na 10. pozycji.

Omnium – scratch

Półfinały sprintu to coś na co ostrzyliśmy sobie apetyt po świetnej przystawce w postaci nowego rekordu Polski zaserwowanego przez Mateusza Rudyka. W pierwszej parze wystartowali Harrie Lavreysen i Tomohiro Fukaya. W pierwszym starciu z przodu pojechał Mistrz Świata, Japończyk na drugim okrążeniu starał się objechać Lavreysena, ale Holender zamknął lewą stronę, jako pierwszy wjechał w korytarz sprinterski i z pełnym spokojem wygrał pierwszy pojedynek.

Drugi półfinał to starcie Mateusza Rudyka i Jeffreya Hooglanda, Mistrza Europy z Apeldoorn. Holender powolutku prowadził pierwsze okrążenie, a Mateusz Rudyk tylko czyhał na jakiś atak. Na drugim okrążeniu Polak zaczął się rozpędzać i starał się wyminąć Holendra jadąc przy samej bandzie, ale niestety Hoogland nie dał się objechać i wygrał pierwsze starcie.

Drugi pojedynek Fukayi z Lavreysenem z przodu rozpoczął Japończyk. Teoretycznie zawodnik jadący z przodu ma łatwiej, jednak Holender to klasa światowa i już w drugim starciu rozstrzygnął losy pierwszego półfinału. W kolejnej parze liczyliśmy, że będzie potrzebne trzecie starcie do wyłonienia drugiego finalisty. Nasze nadzieje bardzo szybko rozwiał Holender, który wyminął Rudyka z lewej strony i po profesorsku finiszował w drugim półfinale. W pojedynku o złoto Lavreysen mógł się zrewanżować Hooglandowi za ostatni finał Mistrzostw Europy.

Sprint – półfinały

Jako pierwszy w pojedynku o brąz, na tor wyjechał Mateusz Rudyk. Pewnie kontrolował jadącego za nim Japończyka i gdy wydawało się, że bezproblemowo wygra pierwsze starcie, Tomohiro Fukaya wyskoczył zza jego pleców i to on znalazł się w lepszej sytuacji przed być może decydującym starciem o brąz. Japończyk był tego wieczoru poza zasięgiem Mateusza Rudyka i to reprezentant Kraju Wiśni może się cieszyć z brązowego medalu, a Polak musi się zadowolić czwartym miejscem.

W finale po raz kolejny pojedynek wspaniałych Holendrów – Mistrza Świata z Mistrzem Europy. Tym razem górą w pierwszym starciu okazał się być posiadacz tęczowej koszulki Harrie Lavreysen. Drugie starcie również przebiegło pod dyktando znakomicie dysponowanego Mistrza Świata i to właśnie na szyi Lavreysena zawisł złoty krążek.

Sprint – finały

Kolejny wyścig tego wieczoru to kolejna okazja na dobry występ biało czerwonych. Urszula Łoś stanęła na linii startu żeńskiego keirinu, a obok niej Włoszka Elena Bissolati czy pochodząca z Hongkongu Lee Wai Sze. Pierwsze trzy okrążenia zawodniczki jechały za dernistą, który nadawał tempo wyścigu, po osiągnięciu 50km/h zjechał on z toru i zawodniczki rozpoczęły walkę o awans do finału. Na drugim okrążeniu doszło do groźnie wyglądającej kraksy w której wzięły udział trzy zawodniczki, a pozostałe trzy ze spokojem zmierzały do mety. Do finału zakwalifikowały się Elena Bissolati, Daria Shmeleva i Urszula Łoś. Drugi półfinał ukończyły wszystkie zawodniczki, a najlepsza okazała się Mathilde Gros z Francji. Oprócz niej dobrze pojechały też Emma Hinze i Katy Marchant.

Keirin – pierwsza runda

Keirin – repasaże

Keirin – półfinały

Drugą konkurencją damskiego omnium był wyścig tempowy. Zawodniczki rywalizowały na dystansie 30 okrążeń. Daria Pikulik zdobyła 3 punkty i zakończyła zmagania na szóstej pozycji. Oczko wyżej z tą samą zdobyczą punktową znalazła się Kirsten Wild. Cały wyścig wygrała Brytyjka Neah Evans z siedmioma punktami, a druga była Yumi Kajihara. Na półmetku rywalizacji pierwsze miejsce zajmowała Japonka, druga była Lotte Kopecky z Belgii, a trzecia Kirsten Wild. Daria Pikulik zajmowała 9. lokatę.

Omnium – wyścig tempowy

Na finałowy madison mężczyzn składało się do pokonania 200 okrążeń. Do rywalizacji przystąpiło 18 ekip, a wśród nich oczywiście polska para w składzie Filip Prokopyszyn i Daniel Staniszewski. Po 3 sprintach z 20 na prowadzeniu byli Francuzi, a zaraz za nimi Duńczycy i Włosi. Na półmetku zmagań najlepsi byli Francuzi, ale mogli czuć na plecach oddech Brytyjczyków, Australijczyków i Duńczyków. Na 69 okrążeń do końca zderzyli się Irlandczyk, Szwajcar i Duńczyk, ale nie wyglądało to na poważny wypadek, w przeciwieństwie do kraksy po kolejnych dwóch okrążeniach, gdzie ucierpiał Polak i reprezentant Australii. Widać było po tym upadku grymas bólu na twarzy Prokopyszyna. Trochę więcej szczęścia miał reprezentant Australii, który po 50 minutach wyścigu jako pierwszy linię mety. Drugi na ostatnim sprincie był Brytyjczyk, ale najwięcej punktów podczas całej rywalizacji zebrali Francuzi i to oni sięgnęli po złoto w tych zawodach. Drugie miejsce przypadło Brytyjczykom, a z brązem zmagania kończą reprezentanci Australii. Zaraz za podium znaleźli się Belgowie. Niestety, ale Polacy, podobnie jak Amerykanie i Duńczycy nie ukończyli tego wyścigu.

Madison

Po zmaganiach w madisonie na tor wróciły panie i wystartowały w wyścigu eliminacyjnym, który był trzecią konkurencją omnium. Jako pierwsza została wyeliminowana Verena Eberhardt, a Daria Pikulik trzymała się na samym przedzie peletonu. Odpadały kolejne zawodniczki, a zaraz po okrążeniu na którym odpadła Lee Wai Sze, doszło do nieprzyjemnego zderzenia Włoszki i Portugalki. Bardzo groźnie wyglądał upadek Vittorii Guazzini, która przez długi czas nie podnosiła się z toru. Wyścig został zneutralizowany, a 18 latka jeżdżąca na co dzień w teamie Valcar – Cylance opuściła welodrom na noszach.

Zawodniczki ponownie trzymane przez swoich trenerów stanęły na linii startu w celu dokończenia rywalizacji. Polka cały czas trzymała się z przodu i nie dała się eliminować innym zawodniczkom. Odpadła już Brytyjka, do końca zostało 5 zawodniczek, a jako kolejna z sił opadła poturbowana w kraksie reprezentantka Portugalii. Zostały już 3 najmocniejsze zawodniczki, wśród nich znakomicie dysponowana Pikulik, która po świetnym sprincie wyeliminowała Belgijkę Kopecky. Na torze została już tylko Polka i Mistrzyni Świata, która pokazała moc i sięgnęła po pełną pulę punktów. Po trzech konkurencjach na czele była Kirsten Wild, a Daria Pikulik awansowała na 5. miejsce.

Omnium – wyścig eliminacyjny

O miejsca 7-12 walczyły zawodniczki, które nie zakwalifikowały się do finału Keirinu. Wśród nich Mistrzyni Świata w tej konkurencji, która ucierpiała w kraksie podczas pierwszej rundy. Bezkonkurencyjna jednak okazała się reprezentantka Australii i wyrzucając rower na finiszu wygrała ten wyścig.

Trzymaliśmy kciuki za dobry występ Urszuli Łoś w finale. Derna przejechała przez linię startu, zaraz za nią wystartowały zawodniczki i powoli nabierały prędkości. Polka wyjechała na prowadzenie, ale szybko została minięta przez inne zawodniczki i za nią była już tylko reprezentantka Włoch. Deski szkockiego welodromu dość mocno poturbowane przez dzisiejsze zawody okazały się sprzyjać Katy Marchant, która o grubość szytki wygrała z reprezentantką Niemiec Emmą Hinze. Na najniższym stopniu podium stanęła Mathilde Gros. Urszula Łoś zmagania zakończyła na 4. miejscu.

Keirin – finały

Ostatnią konkurencją dzisiejszego wieczoru był wyścig punktowy kobiet, który wyłonił zwyciężczynię całej rywalizacji w omnium. Panie ścigały się na dystansie 80 okrążeń. Daria Pikulik traciła przed startem 10 punktów do zajmującej trzecie miejsce Annette Edmondson. Po 30 okrążeniach na prowadzeniu umacniała się Kirsten Wild, a Polka w dalszym ciągu była na piątej pozycji. Na 15 okrążeń do końca w górnej części klasyfikacji generalnej zrobiło się bardzo ciasno. Do walki o medale włączyła się reprezentantka Uzbekistanu Olga Zabelinskaya, która wygrała przedostatnią premię sprinterską i znajdowała się zaraz za plecami holenderskiej Mistrzyni Świata. Ostatnie okrążenie to prawdziwy popis umiejętności Darii Pikulik. Polka odstawiła wszystkie rywalki i jako pierwsza wjechała na metę. Niestety świetny finisz nie pozwolił Darii wskoczyć do pierwszej trójki i kończy ona zawody na szóstym miejscu. Rywalizację w omnium wygrywa Kirsten Wild, srebrny medal dla reprezentantki Ubezkistanu, a z brązem zmagania kończy Annete Edmondson z Australii.

Poprzedni artykułPuchar Świata: Szóste miejsce drużyny mężczyzn
Następny artykułPuchar Świata: Niedziela bez medali Polaków