fot. Six Day

Drugiego dnia zmagań na torze w Londynie mogliśmy podziwiać wyśmienity atak Elii Vivianiego w wyścigu za derną i Marka Cavendisha w madisonie. Klasę w drużynowym wyścigu eliminacyjnym pokazali Holendrzy, a bezkonkurencyjny na 7,5 km w wyścigu punktowym okazał się Caleb Ewan. Za plecami Australijczyka na 3. pozycji uplasował się Daniel Staniszewski.

Zwycięzcą środowego wieczoru podczas naszpikowanej gwiazdami kolarstwa, londyńskiej sześciodniówki jest niewątpliwie Elia Viviani, który wygrał dwie konkurencje, a tylko jednej nie skończył w pierwszej trójce. Drugi dzień rozpoczął się od wyścigu na 40 okrążeń za derną i to właśnie tutaj po pierwsze zwycięstwo tego wieczoru sięgnął zwycięzca 9 etapów Grand Tourów, pilotowany przez znakomitego Michela Vaartena. Na drugim miejscu wyścig ukończył Owain Doull, a trzeci był Andreas Graf.

Rozpoczęliśmy atak na 20 okrążeń do końca. Wtedy myślałem, że nikt nie jest w stanie jechać równo z nami. Byłem zaskoczony, gdy zobaczyłem, że Owain dał radę W tym momencie obudziła się we mnie dusza sprintera. Próbowaliśmy wygrać na ostatnim okrążeniu i gdyby nie Michel mogłoby nam się to nie udać

– podsumował wyścig utytułowany Włoch.

Zarówno ostatnia konkurencja tego wieczoru należała do pochodzącego z Włoch Mistrza Olimipijskiego w omnium. Na ostatnim okrążeniu rozgrywanego przez 25 minut madisona, Viviani wyprzedził Holendra Yoeri Havika i dzięki temu, wraz z Simone Consonnim na koniec drugiego dnia włoska para zajmuje drugie miejsce, mając tylko trzy punkty straty do ciągle prowadzących Coquarda i Grondina. Madisona na trzecim miejscu ukończyli Filip Prokopyszyn i Daniel Staniszewski.

Owain Doull, który na ostatnim okrążeniu przegrał z Włochem już w kolejnym wyścigu mógł cieszyć się ze zwycięstwa. W pierwszym tego wieczoru madisonie osiągnął do pary z Markiem Cavendishem najlepszy rezultat. Debiutujący w sześciodniówkach Walijczyk podkreślił, że atmosfera na welodromie jest fantastyczna, a kiedy jedzie się z Cavendishem to tłum zgromadzony na trybunach swoim dopingiem pcha po najlepsze miejsca. 20 minutowego madisona z drugim wynikiem skończyli Bryan Coquar i Donavan Grondin, a trzecią lokatę zajęli Consonni i Viviani.

Z czwartego miejsca w madisonie na pierwsze w wyścigu eliminacyjnym wskoczyli Holendrzy. Yoeri Havik i Wim Stroetinga bez większych problemów wyeliminowali wszystkie pozostałe duety i sięgnęli po pierwsze zwycięstwo dla Holandii w Six Day London. Na drugim miejscu przyjechali Cavendish i Doull, a Polacy wyścig ukończyli na 6. pozycji.

W wyścigu punktowym na 7,5 km bezkonkurencyjny okazał się zwycięzca trzech etapów na tegorocznym Tour De France – Caleb Ewan. Australijczyk wygrał serię sprintów i osiągając przewagę 13 punktów nad Maxem Beyerem pewnie sięgnął po zwycięstwo. Do klasyfikacji generalnej 12 punktów dopisał Daniel Staniszewski, który zajął 3 miejsce.

The Pocket Rocket nie zaprezentował się najlepiej pierwszego dnia zmagań. Dziś sięgnął po pierwsze zwycięstwo i może gdyby nie problemy żołądkowe Joshuy Harrisona, mógłby powalczyć o kolejne w madisonie.

Wczoraj byłem jeszcze trochę zszokowany całą tą atmosferą na torze. Dziś wziąłem się w garść i chciałem w pełni zaprezentować swoje umiejętności. Może miałem trochę szczęścia, trzymałem się z przodu i na początku zdobyłem łatwe 10 punktów. Dzięki temu poczułem się dobrze i wykorzystałem nadarzającą się okazję na zwycięstwo

– mówił o swoich wrażeniach i zwycięstwie Ewan.

Przedostatnia konkurencja wieczoru należała do dwukrotnego medalisty Mistrzostw Świata – Theo Reinhardta. Niemiec jako pierwszy przekroczył linię mety. Drugi przyjechał Yoeri Havik, a na 6. miejscu z sześcioma punktami do generalki – Filip Prokopyszyn.

W klasyfikacji generalnej sześć drużyn jest na tym samym okrążeniu. Liderami pozostają Bryan Coquard i Donavan Grondin. Za ich plecami znajdują się Włosi, Holendrzy, Brytyjczycy, Niemcy i Duńczycy. Pierwsza para ze stratą okrążenia i 46 punktów do liderów to Filip Prokopyszyn i Daniel Staniszewski.

W konkurencjach sprinterskich swoją klasę potwierdził Maximilian Levy. Pewnie sięgnął po zwycięstwo w wyścigu na 200 metrów ze startu lotnego oraz w sprincie. W obu wyścigach za jego plecami uplasował się Yuta Obara.

Levy, sprinter z największą ilością zwycięstw w całej historii sześciodniówek, w wyścigu na 200 metrów ze startu lotnego osiągnął czas 10.208 s. co jest czwartym najszybszym rezultatem w całej serii wyścigów Six Day. Multimedalista Mistrzostw Świata i Mistrzostw Europy wypowiedział się też na temat atmosfery podczas zawodów.

Publika jest fantastyczna. Z dnia na dzień jest tutaj coraz lepiej. Czuję się pewnie i wydaje mi się, że to będzie naprawdę dobry tydzień. Staram się dzielić z ludźmi moją pozytywną energią I czuję, że dostaję od nich to samo, to na pewno mi pomaga w osiąganiu dobrych rezultatów

– przyznał Levy.

W ostatniej sprinterskiej konkurencji ewidentne zmęczenie Levyego I Obary wykorzystał reprezentant gospodarzy. Było to pierwsze zwycięstwo 19 latka, który nie krył zadowolenia po swoim udanym występie.

Zwycięstwo tutaj to szaleństwo! Jeszcze nie tak dawno oglądałem tych gości w TV, a teraz przyszło mi się zmagać z nimi na torze. Na pewno wczorajszy kiepski występ dał mi siłę, żeby dziś zaprezentować coś extra, no i do tego wsparcie fanów na ostatnim okrążeniu

– przyznał Bunting.

Trzeci dzień ścigania na londyńskim welodromie będzie transmitowany niezmiennie przez Eurosport 1 i Eurosport Player od godziny 21:00.

Poprzedni artykułMateusz Rudyk: „Cieszę się bardzo z tego medalu”
Następny artykułŁucja Pietrzak: „Atmosfera powodowała, że aż chciało się ścigać”