fot. UEC

Po długiej przerwie wrócił do rywalizacji na welodromach na arenie międzynarodowej i od razu udało mu się sięgnąć po tytuł mistrza Europy. Alan Banaszek znakomicie poradził sobie w kontynentalnym czempionacie w omnium i po raz trzeci w karierze, a po raz drugi na torze, sięgnął po koszulkę w złote gwiazdy. Tydzień temu wystartował w nowym cyklu Międzynarodowej Unii Kolarskiej i Discovery – Torowej Ligi Mistrzów.

Już w pierwszej części torowego sezonu Alan Banaszek prezentował się z bardzo dobrej strony, między innymi w zawodach w Ascoli Piceno i Brnie. Nie wystarczyło to jednak do uzyskania powołania na igrzyska olimpijskie.

– Byłem delikatnie rozczarowany, bo czułem się na siłach i wierzyłem, że jest szansa na wyjazd do Tokio. Rozumiem jednak tę decyzję i nie jest tak, że jestem na coś lub na kogoś zły. Być może, gdybym był po drugiej stronie, to również taką decyzję bym podjął – mówił nam Alan Banaszek. Start w tegorocznych igrzyskach olimpijskich nie był jednak głównym powodem, dla którego Polak wrócił do ścigania na welodromie: – Nie wróciłem do toru tylko po to, żeby pojechać na igrzyska. To nie było moim zamiarem. Wróciłem dlatego, żeby coś na tym torze zrobić, bo czułem, że nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa i mam coś do pokazania. Wierzyłem też, że jako Polska jesteśmy w stanie coś osiągnąć – tłumaczył nam kolarz HRE Mazowsze Serce Polski.

Brak powołania na igrzyska olimpijskie nie zdemotywował Alana Banaszka – zdominował on mistrzostwa Polski, koszulek, co zagwarantowało mu wyjazd na rozgrywane w Grenchen mistrzostwa Europy. Tam zdobył złoty medal w omnium, pokonując Fabio Van den Bossche i Matiasa Malmberga. – To, że zostałem mistrzem Europy, jest mega sukcesem. Miałem dobry dzień, podejmowałem dobre decyzje i wszystko układało się tak, jak chciałem – mówił.

Fenomenalne omnium

– Jadę na każde zawody z otwartą głową, jadę walczyć, a jak się wszystko ułoży, to wyjdzie w praniu. Wiem, że jestem w stanie walczyć o wszystko, ale do tego dochodzi wiele zmiennych, wiele różnych możliwości. To się tyczy i szosy i toru – jadę na wyścig i bardzo często udaje mi się coś osiągnąć, ale podejście pozostaje niezmienne, bez względu na to, czy będę pierwszy czy ostatni. Mam otwartą głowę i jestem gotowy na wszystkie scenariusze. Myślę, że jest to lepsze podejście niż takie w stylu „jestem kozakiem i przyjechałem tu wygrać” – z takim podejściem Alan Banaszek przystąpił też do omnium. Od samego początku zaznaczał swoją obecność w stawce, zajmując piątą pozycję w scratchu, drugą w wyścigu tempowym i trzecią w wyścigu eliminacyjnym. Do ostatniej konkurencji torowego wieloboju przystąpił na trzeciej pozycji, ze stratą 10 punktów do prowadzącego Matiasa Malmberga.

– Szczerze mówiąc nie mam jakiegoś dużego doświadczenia w omnium, bo startowałem w nim może dwa razy na mistrzostwach Polski, a na arenie międzynarodowej, gdzie każdy kolarz jest z innego kraju, nie ścigałem się prawie w ogóle. To jest zupełnie inne ściganie. W mistrzostwach Europy podchodziłem do każdej konkurencji zdroworozsądkowo, wierzyłem w swoją intuicję. Swój plan zrealizowałem tak naprawdę tylko w wyścigu punktowym, gdzie wziąłem wyścig w swoje ręce – tak w zasadzie w pierwszych trzech konkurencjach robiłem wszystko intuicyjnie – wyjaśniał Alan Banaszek. Plan w zasadzie był bardzo prosty: – Wiedziałem, że jestem trzeci. Mogłem próbować bronić miejsce w strefie medalowej, ale też miałem taką taktykę, że najlepszą obroną będzie atak. Nie miałem aż tak dużo do stracenia – przez pierwsze konkurencje czułem, że pierwsze miejsce jest w moim zasięgu. Miałem świadomość, że muszę atakować od początku, bo jednym z moich atutów jest wytrzymałość i jak od startu będę jechał aktywnie, to wyjdzie na moją korzyść. W takim wypadku to inni muszą za mną ganiać i odpierać moje ataki.

Jak zaplanował – tak zrobił. Niedługo po starcie od peletonu oderwało się trzech zawodników, do których doskoczyło kilku kolejnych. Wśród nich był Alan Banaszek, natomiast zabrakło tam jego największych rywali. – Tak naprawdę to nawet nie był jakiś wielki skok, zjechałem spod bandy i myślałem, że wszyscy rywale z klasyfikacji generalnej będą za mną, ale jak obejrzałem się do tyłu, to nikogo tam nie było. Dostałem prezent na samym początku wyścigu i to wystarczyło do wygranej. Grupka z Alanem Banaszkiem w kilka okrążeń zdołała zdublować konkurentów. W międzyczasie, Polakowi udało się też zgarnąć pięć punktów za wygranie pierwszego finiszu. Triumfował też w drugim sprincie – niemalże od razu po nadrobieniu kółka. – To też było zamierzone, żeby od razu pójść za ciosem i wypracować sobie naprawdę solidną przewagę. Później planowałem trzymać drugiego kolarza na dystans 10 punktów i tak naprawdę to się udało. W końcówce Fabio Van den Bossche zbliżył się na 8 punktów, ale to też miałem pod kontrolą – mówił Alan Banaszek – jak już zrobiłem sobie tę przewagę, to moim założeniem było tylko pilnowanie najgroźniejszych rywali. Nie patrzyłem się na innych, tylko zbierałem siły na ewentualne odparcie ataków najmocniejszych kolarzy. W sumie moi rywale stracili też na tym, że patrzyli się na mnie, a pomijali kolarzy z niższych miejsc, przez co niektórzy potracili miejsca.

Triumf w Grenchen był dla Alana Banaszka drugim zwycięstwem w mistrzostwach Europy elity w kolarstwie torowym. Wcześniej, przed czterema laty, został najlepszym kolarzem w wyścigu punktowym, jednak, jak sam mówi, wygrana sprzed kilku tygodni była dużo bardziej prestiżowa: – Szczerze mówiąc, emocje były podobne. Zdobywając tytuł w wyścigu punktowym wiedziałem, że jestem dobry, i że mnie na to stać, ale było to tak naprawdę takie pierwsze duże osiągnięcie na torze. Teraz, po powrocie, jest taka drobna niepewność. Czułem, że jestem dobry, ale miałem przerwę, więc bardzo cieszy, że udało mi się osiągnąć coś takiego. No i nie można porównywać też wyścigu punktowego do omnium, bo to jest konkurencja olimpijska i jest to zupełnie inny poziom.

Nie tylko omnium

Alan Banaszek jest też ważnym ogniwem drużyny jeżdżącej na 4 kilometry – drużyny, która, jak na polskie warunki, w tym roku prezentowała się bardzo dobrze. Polacy kilka razy bili rekord kraju, ostatni raz w mistrzostwach świata w Roubaix w składzie: Alan Banaszek, Szymon Sajnok, Bartosz Rudyk i Szymon Krawczyk (3:55,875). – Jestem zadowolony z drużyny, którą ponownie stworzyliśmy, odbudowaliśmy się i mam nadzieję, że będzie to dalej szło w dobrym kierunku. Jeździmy coraz szybciej i myślę, że będzie coraz lepiej. Ciężko było nam szybko zebrać czterech ludzi, żebyśmy byli na podobnym poziomie i jechali na takich prędkościach, na jakich byśmy chcieli. Na to było mało czasu, więc myślę, że mamy bardzo duży potencjał i idziemy w dobrym kierunku, by liczyć się w walce z najlepszymi – mówił Alan Banaszek.

Jak na razie, czasy osiągane przez Polaków wystarczyły na zajęcie szóstego miejsca w mistrzostwach Europy i ósmej lokaty w mistrzostwach świata.

Mistrzostwa świata w Roubaix

Tegoroczny czempionat rozgrywał się w Roubaix na północy Francji. Alan Banaszek wystartował tam we wspomnianym już drużynowym wyścigu na dochodzenie, a także omnium, w którym zajął jedenastą pozycję. – Wiadomo, że liczyłem na coś więcej. Nogi może nie były złe, ale nie były takie, jak na mistrzostwach Europy. Do tego cały czas podejmowałem bardzo słabe decyzje i robiłem głupie ruchy. To właśnie doprowadziło do tego, że wyścig punktowy zacząłem bardzo daleko. Myślę, że w wyścigu punktowym było widać, że jednak nawiązuję tę walkę z najlepszymi i trzymam ich poziom. Ale też mimo że w punktowym byłem mocny, to też nie szło. Wiele razy próbowałem odjeżdżać wiele razy, ale co chwilę doskakiwali do mnie kolarze z czołówki tabeli, co też było dla mnie trochę dziwne. Miałem po prostu zły dzień i nic nie szło po mojej myśli – wyjaśniał.

UCI Torowa Liga Mistrzów

Mistrzostwo Europy w omnium zostało dostrzeżone przez organizatorów nowego, prestiżowego cyklu torowych zawodów, jakim jest UCI Torowa Liga Mistrzów. Ekscytujące zmagania, w których średniodystansowcy powalczą w wyścigu eliminacyjnym i scratchu, rozpoczęły się na Majorce. – Pierwsze informacje o tym, że mogę być brany pod uwagę, po zdobyciu tytułu mistrza Europy. Po mistrzostwach świata dostałem potwierdzenie i nie chciałem odmówić takiej okazji pokazania się dużej publiczności. Myślę, że będzie to dobre doświadczenie i dodatkowo fajna zabawa.

UCI Torowa Liga Mistrzów to nowy format, mający na celu popularyzację kolarstwa torowego. Na starcie stanie 36 zawodników i tyle samo zawodniczek. W tym zaszczytnym gronie znalazła się trójka Biało-Czerwonych – oprócz aktualnego mistrza Europy, Alana Banaszka, wystartują tam Mateusz Rudyk, brązowy medalista mistrzostw świata i Europy w sprincie indywidualnym, a także Karolina Karasiewicz – trzecia zawodniczka wyścigu punktowego w ubiegłorocznych mistrzostwach Europy. – Myślę, że to jest super pomysł – będzie to nadawane w Eurosporcie na całym świecie, nie będą to zawody rangi mistrzowskiej, ale właśnie walka wybranej, kolarskiej elity i wydaje mi się, że będzie to mega widowisko. Formuła jest bardzo dynamiczna, bo w dwóch godzinach mieszczą się wszystkie wyścigi. Myślę, że dzięki takim inicjatywom, jak Liga Mistrzów, można zachęcić ludzi do oglądania kolarstwa torowego – powiedział Alan Banaszek.

Jak sam dodaje, choć UCI Torowa Liga Mistrzów odbywa się w listopadzie i grudniu, nie powinna ona mieć negatywnego wpływu na jego dyspozycję w sezonie 2022. W przeszłości brał udział w zawodach z cyklu Pucharu Świata, które również rozgrywane były zimą i nie powodowały one gorszych występów na szosie w kolejnym roku. – Na pewno jest to coś innego, ale jak jeździłem w poprzednich latach na torze, to też miałem zawody w zimie. Kolarze przełajowi ścigający się na szosie również zimą mają sezon. Myślę, że to będzie element dodatni do moich przygotowań do przyszłego sezonu i taki punkt zaczepny, że będę miał motywację i będę chciał się jak najlepiej przygotować do tych zawodów, co może zaowocować w sezonie szosowym. To będą bardzo krótkie wyścigi, nie wymagające dużej pracy objętościowej, więc myślę, że może mi to tylko pomóc.

Po pierwszej rundzie UCI Torowej Ligi Mistrzów Alan Banaszek plasuje się na siódmej pozycji.

Druga część rozmowy, poświęcona szosowemu sezonowi Alana Banaszka, ukaże się na portalu naszosie.pl.

Poprzedni artykułDBCs 3-dagesløb 2021: Cavendish, Van Schip, Archibald i Norman Hansen wśród gwiazd
Następny artykułDBCs 3-dagesløb 2021: Lasse Norman Hansen i Michael Morkov triumfują
Kacper Krawczyk
Student dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Oprócz szosy, uwielbia ściganie na torze. Weekendami toczy na rowerze nierówną walkę z podkrakowskimi podjazdami.